Litwacy, rozporządzający prasą żargonową, której technikę wzorowali na pismach żargonowych amerykańskich, zbrojni w kapitały wyniesione z pogromów, w energję i śmiałość, które ich otoczyły nimbem poszanowania wśród mas proletaryatu żydowskiego, ufni nadto w łaskawość i pobłażliwość rządu (bo tak umiejętnie władają językiem urzędowym i tak chętnie gotowi nas rusyfikować) – odrazu zajęli wśród żydów polskich stanowisko wyjątkowe, narzucające się i poczęli tworzyć opinię mas żydowskich, nie oglądając się na żadne względy historyczne i kulturalne.
Od czasów dni rewolucyjnych zrzucili maskę, jeżeli jaką dotychczas jeszcze nosili, i zdeklarowali się, jako wrogowie naszych ideałów narodowych, jako wrogowie nieubłagani żydów, którzy chcieli żyć na dawnej stopie przyjaznej z Polakami, wreszcie, jako wrogowie naszych aspiracyi polityczno-narodowych. Od szyderstw z emblematów polskich, aż do aroganckiej i zuchwałej napaści na gości czeskich, był to jeden ciąg niechęci i wrogiego nastroju, wnikającego do ich teatrów, dzienników i towarzystw. W ten sposób, wobec braku przeciwwagi należytej ze strony żydów polskich, zaskoczonych agresywnością i uśpionych być może milczeniem prasy polskiej, zwichnięta została równowaga dotychczasowego współżycia między nami a masami żydowskiemi.
O tę równowagę pierwotną nam chodzi i dlatego rozpatrzymy elementy pojedyncze walki i środków, użytych przeciw nam przez Litwaków, aby wysnuć następnie wnioski zasadnicze i zsumować nasze pojęcia i nasze pia desideria odnośnie do kwestyi żydowskiej.
* * *
Rozróżniamy wojujący syonizm i wyrosły z niego separatyzm żydowski, jako bazis walki – a jako środki użyte w walce: żargon w prasie, w teatrze, na odczytach i polityczną rywalizacyę.
Syonizm jest produktem nie bardzo dawnym. Nie znały go zupełnie wieki średnie i nowoczesne. Wśród szalejących prześladowań i powtarzających się nieustannie autodafe’ów, wśród tragicznych tułaczek z kraju do kraju, z miejsca jednej masakry na drugie, wśród utraty wszelkich swobód politycznych, społecznych i towarzyskich nigdy nie występowała wśród żydów myśl o narodowościowej w ścisłem tego słowa znaczeniu niezależności. To, co miało jakąkolwiek łączność z ową ideą, było raczej tęsknotą religijną, niż świadomą myślą polityczną.
W Polsce przyjęci gościnnie przez Kazimierza Wielkiego, cieszyli się już na początku XVII-go wieku pełną swobodą – mogli uprawiać rolnictwo i rzemiosła, prowadzić handel i gospody, książki ich wychodziły bez cenzury, mieli nakoniec własne (dla przestępstw wewnętrznych) sądownictwo.
Jeżeli historya całej Europy zachodniej, Rosyi i Rumunii splamiona jest krwią żydowską i rabunkami, popełnionymi na żydach, to żaden dziejopis żydowski nie zdoła wykazać w historyi polskiej ryczałtowych, krwawych porachunków z nacyą żydowską.
Syonizm, jako idea powstaje po roku 1880. Był to okres między rokiem 1880-1890 wybuchu antysemityzmu w całej Europie. Pchnięcie tej fali antysemickiej dały bezlitosne pogromy Żydów w Południowej Rosyi, które wybuchły wkrótce po śmierci Aleksandra II-go (13 marca 1881 r.). Wówczas setki tysięcy żydów utraciło majątki w Rosyi i poszło na wygnanie. Część ocalałych zatrzymała się w ziemiach Królestwa Polskiego, część rozproszyła się po całym świecie, część wreszcie udała się do kolonji barona Hirsza w Palestynie.
Kiedy weszły w życie w Rosyi (w maju r. 1882) niesłychane ograniczenia Żydów, zarówno, co do granicy osiedlenia, jak również co do uprawy roli i kształcenia, fale za falami Żydów rosyjskich przepływały przez ziemie nasze w drodze za granicę – za każdym jednak razem zatrzymywały się tysiączne rzesze w naszym gościnnym kraju.
W ten sposób dzięki pogromom Żydów i dzięki ograniczeniom ich praw w Rosyi pozyskaliśmy przybyszów, którzy, zapomniawszy o źródle swego nieszczęścia, zaczęli wobec nas występować nie jak przybysze, lecz jak zaślepieni pseudopjonierzy kultury rosyjskiej, oni – ofiary tejże kultury.
Jak rzekłem, między rokiem 1880-1890 wybuchnął antysemityzm – równocześnie zaś, jako odpowiedź na hasła antysemityzmu wyrósł syonizm, głoszący ideał państwa żydowskiego w Palestynie.
Nie temu też dziwić się trzeba, że powstał syonizm w dobie budzenia się aspiracyi narodowościowych w całej Europie, dziwić się jedynie trzeba jego strukturze duchowej.
Do czego dąży syonizm i co jest jego celem? Wolność Żydów w wolnem państwie żydowskiem. Ideał! niewątpliwie! Ideał sam w sobie piękny. Ideał, który, gdyby był spełniony, byłby wspaniałym dowodem, że dwa tysiące lat tułaczki nie zabija narodów, które zachowały w ciągu wieków niewoli stos pacierzowy swojej egzystencyi narodowej.
Ale każdy ideał musi mieć swoją twarz jedną, a nie podwójną. Musi kryć w swej istocie siły, które dają mu moc przetrwania złych czasów, które mu jednają zwolenników wśród swoich i obcych, które szlachetnością i etycznem pięknem opromieniają jego skrzydła.
Polski naród nosi w swych piersiach ideał Syonu polskiego – kocha ideał wolności, ale ten ideał jest zgoła inny. Nasz ideał to nie przedmiot businesu, ale niezależny od nas samych, od naszych obliczeń i rachunków imperatyw! Ideał wolności, który kocha wolność równie swoją własną, jak cudzą -ideał, który nie kopie i nie urąga i nie szydzi z podobnych ideałów cudzych, ale który krwią ofiarną wyraził niejednokrotnie swą wspólnotę z nimi.
Kiedy w Ameryce toczyła się walka o wolność Stanów Zjednoczonych, nasi bohaterowie nie mierzyli łokciem korzyści, jakie odniosą, ale popłynęli na drugą półkulę świata, aby o wolność innego narodu walczyć. Nie odwrócili się plecami na głos wezwania, ale rzucili na szalę walki swoją krew, swoje życie i swoje zdolności.
Wszędzie, gdzie toczyła się wojna z reakcyą w Europie – walczyli nasi żołnierze-ideowcy. Walczyli na Węgrzech pod Bemem, przeciw absolutyzmowi austryackiemu. We Włoszech Mickiewicz formował legie polskie w walce o niezależność ziemi włoskiej. W Turcyi narówni z półksiężycem bili się legjoniści polscy o wolność Porty – od Pirenejów po morze Czarne wszędzie i zawsze stawaliśmy w pierwszych szeregach tam, gdzie wolność była zagrożona, gdzie ucisk dławił najświętsze hasła i uczucia. Przez ideał własnej wolności kochaliśmy takie same ideały w drugich.
I dlatego pamięć tych bohaterskich wysiłków, tych bezinteresownych, idealnych porywów nie zamarła nigdzie i mimo wszystko. W dobie zmateryalizowania wszystkich arkanów życia politycznego na całej kuli ziemskiej, którą to dobę obecnie przeżywamy, wznoszą wdzięczni Amerykanie pomniki Pułaskiemu i Kościuszce, w parlamencie węgierskim deszcz kwiatów sypie się na deputacyę polską, we Włoszech i we Francyi nieoficyalne sfery przy każdej nadarzającej się sposobności umieją zaznaczyć swe gorące sympatye dla narodu polskiego. W Konstantynopolu ministrowie tureccy pochylają głowy i mówią ze łzami w oczach o czynach naszych bohaterów przy sposobności odsłonięcia tablicy pamiątkowej Mickiewicza.
To spuścizna moralna naszego ideału wolności.
A ideał syonizmu? w czem jego siła wewnętrzna? gdzie okazał i kiedy, że jest prawdziwym ideałem? czem dowiódł, że to nie zwykły trick egoizmu, a święty odruch umęczonej duszy żydowskiej? gdzie i kiedy widzieliśmy wyznawców syonizmu pierś przy piersi razem z tymi, którzy również do wolności tęsknią? gdzie i kiedy idealiści syońscy okazali, że kochają ideały cudze, że je umieją wesprzeć i uszanować?
Nigdy i nigdzie! Ci, którzy ten ideał poczęli w swoich sercach, zrobili go przedmiotem pospolitych przetargów. Żydowska rasa nie wyposażyła swego ideału wolnościowego w niezależny i nieskrępowany niczem pęd uczuciowy, ale przeciwnie wycisnęła na nim piętno swej geszefciarskiej techniki. Uczyniła z ideału prosty, egoistyczny postulat narodowy, nie bacząc, że takie postulaty, przed którymi otwiera się droga najwyższych wysiłków, najwyższych poświęceń i najwyższego ukochania, nie może być egipską mumją, martwą i obojętną na postulaty wolnościowe i cierpienia narodowe innych ludów.
Syonizm nie zdobył sobie sympatyi na świecie nie dlatego, że jest ideałem mas żydowskich, ale dlatego, że ten ideał okazał ludom twarz chłodną pospolitego bankiera i składnika żydowskiego, którzy liczą, liczą i jeszcze raz liczą, a nie umieją zdobyć się ani na bezinteresowność, ani na uszanowanie cudzych ideałów. Dlatego też nie ma syonizm mocy zdobywczej, ani wśród ludów europejskich, ani wśród własnych mas żydowskich. Kto chce, aby kochano jego ideały, musi kochać całą duszą cudze, jeżeli są jego własnym podobne.
Skąd ten rozdźwięk między społeczeństwem polskiem a syonistami – skąd ich niezrozumienie i zwalczanie. Przed ideałem, jeżeli jest prawdziwym ideałem, uchylimy czoła – przed pospolitą, handlarską maksymą lub przed pospolitem egoistycznem hasłem szowinizmu żydowskiego – nigdy!
Syonizm w swej dzisiejszej formie jest komiwojażerem brutalnego egoizmu narodowościowego – a nie jest apostołem haseł wolnościowych. Polacy, walcząc w imię swego ideału, walczyli zawsze „za naszą i waszą wolność” – syonizm, kiedy walczy, to walczy pod hasłem: „za naszą wolność, na pohybel drugim”. Stąd nienawiść, z jaką syonizm spotyka się wśród ludów europejskich.
Uszlachetnijcie, panowie syoniści, wasz ideał, nauczcie się w imię swego ideału szanować cudze uczucia, wspierać usiłowania wolnościowe innych narodów, a pozyskacie sympatye dla waszego kopciuszka.
Naturalnem dzieckiem syonizmu jest seperatyzm narodowców żydowskich, który w najjaskrawszej formie na całej kuli ziemskiej wystąpił właśnie w Królestwie Polskiem. Praktyczny, handlowy zmysł żydowskich agitatorów powiedział im, że ideał syonistyczny zbyt jest daleki i że rentowniej będzie urządzić sobie i przywłaszczyć sobie tam ojczyznę, gdzie się oni znajdują. Na ziemiach polskich wystąpili też ze swojemi aspiracyami bez żenady. Ich etyka handlowa nie rozróżniała rzeczy szlachetnych od nieszlachetnych. Najłatwiej i najtaniej kupić lub przywłaszczyć sobie można cudzą własność, jeżeli ten ktoś znajduje się w warunkach wyjątkowych.
W takich właśnie warunkach wyjątkowych znajduje się naród polski w cesarstwie rosyjskiem. Separatyści żydowscy, zapominając, skąd przybyli i w jakich warunkach przybyli, widząc, że jest interes do zrobienia, zabrali się do rzeczy z arogancyą i zuchwałością brutalną. Powiadają, iż skoro już są na ziemi polskiej, to mają do niej wszelkie prawa, mogą zamknąć się we własnej kaście, odciąć się od społeczeństwa polskiego, żądać dla siebie wyłącznych praw i przywilejów, kpiąc sobie z polskich, narodowych aspiracyi, nie biorąc żadnego udziału w pracach zbiorowych społeczeństwa polskiego i odciągając nawet tych Żydów od nas, którzy pomni dawnej historyi, są nam przychylni.
Jest to polityka korsarzy, którzy na morzu polskiem chcą potworzyć wyspy separatyzmu żydowskiego, a czerpiąc swoje bogactwa i środki do utrzymania ze społeczeństwa polskiego, mogą w każdej chwili dogodnej zwrócić się ławą przeciw temu samemu społeczeństwu.
Zapytać się trzeba, gdzie i jaki naród zezwoliłby na wytworzenie się we własnym łonie nienawistnych mu, odseparowanych od niego organizmów – gdzie i który naród dopuściłby kogokolwiek do podobnego pasożytniczego toczenia własnego pnia ze szkodą i ujmą dla siebie? czy Rosyanie, którzy każdy żywszy odruch wśród Żydów tłumili najsilniejszemi represyami, – czy Niemcy, wśród których antysemityzm przybrał najjaskrawsze formy? czy Amerykanie? czy można, choć na chwilę przypuścić, iż separatyści żydowscy, którzy by rzucili w Stanach Zjednoczonych hasło wyłączności i obcości Żydów na ziemi amerykańskiej, którzyby chcieli żyć ze społeczeństwa amerykańskiego, a równocześnie urągali jego ideałom i ze wzgardą odsuwali się od wspólnej pracy dla dobra Stanów Zjednoczonych – że ci separatyści mogliby się ostać w ojczyźnie Waszyngtona i że gniew społeczeństwa amerykańskiego nie zmiótłby ich jak plewy do morza?
Separatyści-narodowcy żydowscy, jako sprytni geszefciarze mniemają, iż właśnie tu, w naszym kraju, jest interes do zrobienia, gdzie są „wyjątkowe prawa” i wyjątkowe okoliczności. Na licytacyę wystawia się kundmanów, znajdujących się w wyjątkowo złej sytuacyi – dlaczego nie zrobić takiego interesu z narodem np. polskim i np. w Królestwie Polskiem.
Nie rozumieją oni, że ich zmateryalizowany pogląd na rzeczy nie da się żywcem przenieść z dziedziny handlu do dziedziny życia politycznego i społecznego. Za gruboskórni są i za mało subtelni, aby pojąć, iż właśnie w tych wyjątkowych okolicznościach, w jakich znajduje się społeczeństwo polskie, powinni zachować tem głębszy takt, tem większy szacunek i współczucie wobec naszych ran narodowych.
Powinni również raz zrozumieć, że społeczeństwo polskie skrępowane i pozbawione praw pełnej samoobrony, musi wobec ich agresywności wrogiej zająć takie stanowisko, jakie mu konieczność narzuciła, powinni zrozumieć, że właśnie owe wyjątkowe prawa, które oni wyzyskują, grożąc np. obaleniem samorządu, jeżeli nie uznamy ich separatystycznych tendencyi w przyszłym samorządzie miejskim i wiejskim – mogą zmobilizować całe społeczeństwo polskie do samoobrony, a wówczas krzyk separatystów-narodowców na polski bojkot i polską ekskluzywność będzie śmiesznym krzykiem handlarzy zawiedzionych w swych obliczeniach.