Ciekawa książka Fryderyka Sieburga
I.
Przed paru miesiącami bawił w Warszawie niewątpliwie zdolny niemiecko-hitlerowski publicysta, Fryderyk Sieburg. Starał się wszystko zobaczyć, z ludźmi się zapoznać i w stosunkach polskich się rozejrzeć. Dzienniki „sanacyjne” chętnie mim się opiekowały. Powszechnie utrzymywano, że celem wizyty Sieburga jest nietylko rozejrzenie się w stosunkach polskich, ale także utorowanie drogi do przyszłego porozumienia niemiecko – polskiego. Uchodził więc za agenta hitleryzmu na terenie Polski.
Później p. Sieburg drukował swe wrażenia we „Frankfurter Zeitung”. Obecnie wydał (po niemiecku) niewielką zresztą książkę p. t. „Polska. Legenda i rzeczywistość” (wydano we Frankfurcie).
Jest to książeczka bezwzględnie zasługującą na uwagę. Naturalnie, Sieburg nie mógł wszystkiego dokładnie poznać w Polsce. To też niektóre fakciki nie bardzo mu się udaja: tak np błędnie podaje (str. 24), że BB. nie ma większości w Sejmie; nieściśle opisuje okoliczności, w których p. Sławek został okaleczony przy wybuchu bomby i t. p. Ale nie zrażajmy się tem. Istotna rzecz tkwi w czem innem – jak hitlerowski Niemiec widzi Polskę współczesną? jak ocenia istotę „piłsudczyzny”; w jakim kierunku chciałby pchnąć polską politykę zagraniczną? Jeśli z tego punktu widzenia będziemy się przyglądali Sieburgowi, znajdziemy w nim dużo rzeczy bardzo ciekawych. Nie zrażajmy się także tym niemiłym, przypochlebnym, z wiedeńska „szmokowskim” sposobem, w jaki opisuje marszałka Piłsudskiego i zwłaszcza swego ulubieńca, min. Becka. Należy zważyć, że p. Sieburg jest naogół bardzo łaskaw na ,,sanację”, zwłaszcza na ministra spraw zagranicznych, któremu poświęca wprost niemal poetyckie zwroty. Niemniej przeto znajdziemy w niektórych spostrzeżeniach p. Sieburga dużo ciekawej prawdy.
Ale o tem później. Narazie postawmy sobie tylko jedno pytanie z dziedziny polityki zagranicznej: dokąd właściwie chce p. Sieburg skierować polską politykę zagraniczną?
Odpowiedź jest jasna – ku sojuszowi i wogóle bliskiemu współdziałaniu z Niemcami. Sieburg wychwala pod niebiosa min. Becka za to, że bynajmniej nie chce ograniczyć się do obecnego stanu posiadania Polski. „Jego wielką myślą jest dać Polsce samodzielną politykę zagraniczną i bronić swego kraju czysto polskiemi środkami”. To też nic dziwnego, że min. Beck – zdaniem Sieburga – sceptycznie patrzy na dotychczasową formę „zależności” Polski od Francji. Dziś bowiem Polska chce „przekształcić się ze wschodniego sojusznika Francji w wielkie mocarstwo wschodu”. Zresztą min. Beck wie, „że Wersal już obecnie nie jest faktycznie miarodajny”.
Z radością Sieburg stwierdza, że stosunki Polski z Francją stały się luźniejsze. Ale z chytrawą miną zapewnia, że „przez rozluźnienie swoich stosunków z Francją Polska nie straciła nic, lecz wiele zyskała„. Z jeszcze bardziej chytrawą miną zapewnia, że Polska może w swojej samodzielności iść tak daleko, jak chce: niema obawy, żeby w decydującej chwili Francja jej nie poparła. Zresztą „polska armja jest dzisiaj w stanie wykonywać swe zadania bez cudzej pomocy”.
„Rozluźniwszy” w ten sposób stosunki z Francją, przechodzi Sieburg do pozytywnej treści polityki polskiej. Przedewszystkiem zaleca Polsce bliższe porozumienie z Niemcami, gdyż tylko taka polityka nie będzie krótkowzroczną i będzie liczyła się z warunkami dalszej przyszłości. „Porozumienie z Niemcami jest największem, być może jedynie naprawdę pilnem, zadaniem polskiej polityki zagranicznej”. Prawda, oba kraje nie lubią się nawzajem, ale podstawą polsko – niemieckiego porozumienia będzie „solidna podbudowa korzyści”; zaś „nowi” kierownicy polscy, jak min. Beck są w stanie porozumieć się z Hitlerem, skoro Hitler wprowadził do zagranicznej polityki Niemiec pierwiastek szerokiego rozmachu i dalekich celów.
Dobrze, ale jaki będzie pozytywny cel porozumienia niemiecko – polskiego? Tu właśnie zaczyna się najważniejsze. Chytrawy Sieburg zaczyna rozważać, czy polityka p. Becka, skierowana ku zbliżeniu z Rosją sowiecką, jest polityką poważną i trwałą, czy też nie? I przychodzi do wniosku, że chyba – nie…
Wszak, powiada, „duch Piłsudskiego skierowany jest ku wielkim kombinacjom i dalekim przestrzeniom”. Nieudana wyprawa na Kijów była właśnie „wybuchem tego uskrzydlonego myślenia w sprawach zagranicznych”. „Czy te myśli tylko śpią, czy też zostały poniechane? Pułk. Beck w każdym razie nie pozwala rozpoznać, czy jest mu bliższa chwila obecna, czy też dalsza przyszłość”?
Teraz dobrze widzimy, dokąd ciągnie „sprzymierzoną” Polskę F. Sieburg. Ma nadzieję, że min. Beck nie zrezygnował z planów na wschodzie, bo jest człowiekiem „bardzo chytrym” (listenreich).
Wprawdzie min. Beck uregulował obecnie przyjazne stosunki z Sowietami, ale zachodzi pytanie, „czy to uregulowanie jest ostateczne, czy też jest tylko chwilową pauzą„? Sieburg przychodzi do przekonania, że wypadki w Sowietach (np. konflikt azjatycki) mogą nanowo postawić na porządku dziennym sprawę granic polsko – sowieckich. I wreszcie Sieburg kończy te swoje rozważania:
„Kiedykolwiek w Niemczech myśl marzycielska skierowywała się ku przestrzeniom rosyjskim, tylekroć Polska raczej odczuwała ochotę brania udziału w tych wzlotach, niż przeszkadzania im”.
Cała ideologja Sieburga tkwi w trzech momentach: 1) rozluźnienie stosunków z Francją, 2) zbliżenie się z Hitlerem, 3) skierowanie ekspansji na wschód.
Tyle Sieburg o polityce zagranicznej. Nic, naturalnie, bardzo nowego. Ale warto wiedzieć, jaki sens polityczny wkłada hitleryzm w porozumienie z Polską i na drogę jakich awantur chce Polskę pchnąć. Sieburg wierzy widocznie, że min. Beck będzie wykonywał ten plan.
Daleko ciekawsze są poglądy Sieburga na wewnętrzne stosunki w Polsce. O tem w następnym artykule.
KAZIMIERZ CZAPIŃSKI.