Niemieckie chamstwo i polska uprzejmość

Od kilku dni trzymają Niemcy w więzieniu opolskim dwóch zabłąkanych pilotów polskich st sierż. Wolfa i plut. Imielę. Nie dość na tem – pozostają oni obecnie pod grozą oskarżenia o nielegalne przekroczenie granicy, co w konsekwencji pociągnąć ma postawienie ich przed sądem karnym.

Byłby to zupełnie niepowszedni wypadek, ilustrujący bezwzględność i ślepą nienawiść, jaką pałają Niemcy do wszystkiego, co polskie. Brak jakichkolwiek najlżejszych nawet podstaw do rzucania oskarżeń pod adresem pilotów polskich nie stanowi u Niemców najmniejszej przeszkody. Od czegóż fantazja?

Jakżeż wyrazistego oświetlenia nabiera w tej sytuacji wypadek, który opiszemy poniżej, a który jeszcze raz dowiódł uprzejmości polskiej władzy. Dnia 29 listopada ub. roku o godz. 9 rano przekroczył granicę celno-polityczną na odcinku placówki straży granicznej Gola (inspektorat Wieluń) urzędnik niemieckiej straży granicznej. Został on zatrzymany przez funkcjonarjusza polskiej straży granicznej, wówczas dopiero jednak, gdy zobaczył skierowany w siebie karabin -gdyż początkowo usiłował zbiec z powrotem na stronę niemiecką. Zatrzymany tłumaczył się, że badając ślady, nieświadomie przekroczył granicę, nie znając jej dobrze. Tłumaczenie to było conajmniej wykrętne, gdyż Niemiec służył na tym odcinku granicznym przeszło trzy lata – pozatem należy dodać, że granicę w tem miejscu tworzy rzeka Prosna, a Niemiec przekroczył ją przez tzw. ślzę, przeszedłszy przez rzekę po belkach. Zdążał on najwyraźniej w głąb Polski i dopiero spostrzegłszy polskiego strażnika, usiłował wrócić na stronę niemiecką. Zaznaczyć należy, że był umundurowany i uzbrojony.

Po zameldowaniu przez kierownika placówki o powyższem zdarzeniu, przybyli na miejsce starosta pow. wieluńskiego i inspektor straży granicznej i komendant powiatowy P. P., którzy po skomunikowaniu się z władzami centralnemi, polecili odprowadzić Niemca do rogatki i zwolnić go. – Niemiec, przytrzymany przez kilka godzin, był należycie traktowany i goszczony.

Atoli na drugi dzień robotnicy polscy, pracujący w Niemczech, wracając z pracy, zeznali na placówce, że Niemcy wymyślali na Polaków, mówiąc, że ich urzędnika Polacy bili itd., co było oczywiście wierutnem kłamstwem. Urzędnik ten miał jednakowoż na tyle taktu, że za pośrednictwem niemieckiej gazety w Kluczborgu oświadczył, iż był jak najlepiej traktowany, goszczony i dla polskich urzędników czuje jedynie wdzięczność. Również robotnicy, powracający z pracy w Niemczech, przynieśli jego podziękowanie.

A przecież można było wytoczyć temu urzędnikowi sprawę karną za naruszenie ustawy paszportowej, za posiadanie broni palnej, tembardziej, że poniekąd ciekawą byłoby rzeczą stwierdzenie, czego właściwie szukał on po polskiej stronie kilka kilometrów od granicy.

Niestety, Niemcy zrewanżowali się w sposób, jaki stosują od wieków. Złem płacą za dobre, chamstwem za uprzejmość.

Największy, najważniejszy i jednocześnie pierwszy ogólnopolski dziennik dwudziestolecia międzywojennego. Wydawany w Krakowie w latach 1910 – 1939. Za­ło­ży­cie­lem, za­ra­zem wy­daw­cą i re­dak­to­rem na­czel­nym był Ma­rian Dą­brow­ski. Posiadał dodatki jak Kuryer Literacko-Naukowy, wydawany w latach 1924–1939, i Kuryer Kobiecy, wydawany w latach 1927–1939. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości IKC przekształcił się w najpotężniejszy w okresie międzywojennym koncern prasowy. Politycznie czasopismo reprezentowało opcję centrową a po zamachu majowym – prorządową. Od lat 20-tych był gazetą o najwyższym w Polsce nakładzie 150 tys. egzemplarzy. Z gazetą współpracowali czołowi polscy dziennikarze i publicyści a także ludzie kultury i nauki.

Close