Z czego państwo żyje

Budżet przedwojennej carskiej Rosji nazywano „pijanym”, ponieważ lwia część dochodów budżetowych – około 800 milionów rubli – płynęła z monopolówki. Nasz budżet można nazwać „monopolowym” w tym znaczeniu, że duża część jego dochodów tj. okrągło 25 proc. płynie z monopoli.

przedwojenne monopole państwoweJest tych monopoli aż 5: solny, tytoniowy, wódczany, zapałczany i loteryjny. Wszystkie razem mają wpłacić do skarbu w roku budżetowym 1938/39 okryła sumkę 684 milionów zł. Jest to, jak się zdaje, jedyne źródło dochodowe, które bez większych wysiłków automatycznie rośnie. Przecież powyższa kwota wpłaty jest o 58 milionów wyższa niż w roku ubiegłym.

Są jednak wśród tych 5 monopoli giganty i karły, a to w odwrotnym stosunku do ich potrzeby i pożytku. I tak monopol solny, a więc artykułu niezbędnej potrzeby, wpłaci do skarbu tylko 45 milionów zł. Jak na 34 milionową ludność oznacza to skąpe spożycie soli – wiadomo zresztą, jak i czym na wsi zastępują drogą sól.

Wprawdzie referent twierdzi, że spożycie soli u nas nieco wzrosło, nie osiągnęło jednak jeszcze ilości z r. 1930. który był przecież rokiem kryzysu.

To samo można powiedzieć o monopolu zapałczanym. Ten monopol, jak wiadomo, w obcych będący rękach, przyniesie skarbowi całej parady 9.8 milionów zł.

Na to trzeba było wiązać sobie ręce z Kreugerem, zaciągać ciężkie długi, wydać ludność na łup obcych – to wszystko dla marnej kwoty niespełna 10 milionów rocznie. Nie pomaga pewne potanienie (zapałki kresowe), dla masowego konsumenta: chłopu zapałki jeszcze są zbyt drogie i dlatego nie kupuje ich.

Loteria, co do której wartości dużo dałoby się powiedzieć, ma wpłacić 22 miliony. Można to nazwać przymusowym podatkiem, bo kto raz zaczyna grać, już nie popuści. Pierwsze wygrane 200 zł, są tym pociągającym do gry środkiem.

Gigantami są monopole spirytusowy i tytoniowy z wpłatami 250 i 341 milionów zł. Wobec nich powyższe trzy monopole razem nie odgrywają żadnej roli. Co robić, pijemy i palimy. Referent daje nawet „pocieszającą” wiadomość, że spożycie tytoniu i spirytusu nieco wzrosło, z czego wyciąga wniosek, że widocznie ludności lepiej się powodzi. Możnaby jednak na odwrót powiedzieć, że ludzie piją z rozpaczy, topiąc swą nędzę w kieliszku czy puszczając ją z dymem.

Tak czy owak – skarb robi na tych wątpliwej wartości artykułach doskonały interes, licząc na – jeszcze lepszy w przyszłości, gdy konjunktura poprawi się.

F.

Dziennik demokratyczny wychodzący w Krakowie w latach 1937 – 1939.

Close