Głównem jego pożywieniem chleb i kartofle
W ostatnich latach spotyka się często skargi na zmniejszoną wydajność pracy robotników polskich. Przeważnie dotyczy to robotników, którzy przez pewien czas byli pozbawieni pracy lub też stanowili kadry t. zw. częściowo bezrobotnych, pracujących 2 lub 3 dni w tygodniu. Lecz i wśród stale zatrudnionych robotników wydajność pracy – zdaniem fachowców – ma być coraz niższa.
Czemu to przypisać? Niewątpliwie w dużym stopniu przyczyniają się do tego stanu rzeczy fatalne, mimo ustawodawstwa pracy i urzędowej ochrony robotnika warunki pracy. Lecz główną przyczyną zmniejszonej wydajności pracy robotników polskich są same warunki życiowe, w jakich musi on spełniać swą pracę. Jak bowiem przedstawia się dziś stopa życiowa robotnika?
Przy maksimum wysiłku pracy utrzymanie robotnika zbliża się do linji wegetacyjnej, nieznacznie tylko ją przekraczając. Nic dziwnego, że stosunek pracy do wydajności jest czasem wręcz odwrotnie proporcjonalny. Ale ten sam robotnik polski, który u nas w kraju jest mało wydajny, przy dobrych warunkach pracy potrafi przewyższyć wyniki innych robotników. Ankiety przeprowadzone w wielkich przedsiębiorstwach przemysłowych w Stanach Zjednoczonych wykazały, że wydajność robotnika polskiego jest najwyższa, a ustępuje tylko w pewnych warunkach wydajności robotnika chińskiego.
Wynika z tego, że zmniejszona w ostatnich latach wydajność pracy wśród robotników polskich ma swe główne źródło w katastrofalnych stosunkach życiowych ludzi pracy. Robotnik polski przedewszystkiem źle mieszka. Normą przeciętną według statystyki jest 9 osób (robotników) lub członków ich rodzin na izbę, a ankiety stwierdziły, że często zdarza się po kilka rodzin (5 i więcej) żyjących w jednej izbie. W izbach o powierzchni 30-40 metrów kw. zdarzało się spotkać kilkanaście osób, w tem po kilka małżeństw.
Jeżeli weźmiemy budżety robotnicze, to gdy w wydatkach robotnika w krajach zachodniej Europy idzie na mieszkanie średnio jedna szósta, lub jedna siódma zarobku to u nas zaledwie jedna osiemnasta, nawet jedna dwudziesta. Nie znaczy to, że mieszkania są tanie, ale, że robotnik musi się zadowolić, jeżeli chce jeść, nędznem mieszkaniem. Oczywiście w tych warunkach nie można mówić ani o jakichkolwiek możliwościach wychowania dzieci, ani też o możliwości właściwego unormowania własnego życia.
A jak się przedstawia wyżywienie? – W krajach zachodniej Europy wyżywienie, odzież i mieszkanie pochłaniają najwyżej („średnio”) do 60 proc. zarobku, w Polsce przeszło 80 proc. Z całości więc zarobku na pozostałe potrzeby, poza odzieniem, mieszkaniem i wyżywieniem, pozostaje kilkanaście procent. A co składa się na wyżywienie? Głównie chleb, kartofle, cukier, niewielkie ilości mięsa, nabiał. Produktów pożywnych robotnik zużywa stosunkowo mało. Np. na robotnika w Szwajcarji przypada 400 litrów mleka rocznie, podczas gdy na robotnika polskiego przeciętnie niewiele więcej ponad 50 litrów a więc około 8 razy mniej. W Ameryce rodzina robotnicza konsumuje w ciągu roku około 300 jaj; w Polsce 11-125 jaj rocznie. Tłuszczów robotnicy używają mało, natomiast kartofle i chleb wysuwają się na pierwsze miejsce.
Ogólnie więc zostaje robotnikowi kilkanaście procent jego zarobków na wszystkie potrzeby, poza wymienionemi trzema kategoriami. Czyż można się dziwić, że robotnik stoi tak nisko jeszcze dzisiaj pod względem kulturalnym, że nie może sobie pozwolić na nic innego, poza zaspokojeniem najniezbędniejszycb potrzeb. Gdy np. robotnik amerykański (Detroit), jak wykazała statystyka, czytuje dzienniki, a w święta i czasopisma perjodyczne, chodzi do kina około trzech razy na miesiąc (lub teatru), a połowa robotników posiada gramofony i około połowy samochody, u nas ciągle jeszcze stopa życiowa robotnika jest niesłychanie niska.
Nędza powiększa się ze wzrostem bezrobocia, ze spadkiem zarobków. Polskie Towarzystwo Polityki Społecznej obliczyło, że zarobki pracowników spadły od r. 1929 do 1933 z 8 miljardów zł. do 3.900 milj. zł., czyli więcej niż połowę.
Jeżeli porównamy wskaźniki realne płac, to przy przyjęciu Warszawy (średniej płacy w Polsce) za 100 okaże się (według „Statystyki Pracy”), że przeciętne zarobki robotnika angielskiego wynoszą 174, holenderskiego 201, szwedzkiego 159, francsukiego 126. Trzeba wziąć pod uwagę, że są to płace realne, a więc już po uwzględnieniu stosunku płac minimalnych i stosunku kosztów utrzymania. Robotnik polski jest więc najtańszy. Jako siła konsumcyjna i kapitalizacyjna nie przedstawia żadnej wartości. Pracuje tylko na to, aby zarobić na chleb.