Przed sądem karnym w Wiedniu stanęła oryginalna para: mężczyzna i kobieta. On, noszący nazwisko Schuhmacher, a ona Augusta Beiter. On oskarżony o liczne oszustwa i kradzieże z włamaniem, a ona tylko o kradzieże.
Oryginalna para znana jest wiedeńskiej kronice policyjnej pod nazwą „nagich bandytów”. W więzieniu śledczem i przed sądem, naturalnie ci zwolennicy nagości musieli się okryć szatami, ale za czasów, kiedy byli postrachem mieszkańców podmiejskich, odznaczali się tem, że chodzili nago.
Dnia 2 kwietnia ub. roku wieczorem właściciel pewnej willi pod Kahlenbergiem spotkał na schodach oryginalnego gościa, któremu za całe ubranie służył tylko rewolwer bębenkowy, a który unosił właśnie z willi wielki tłumok.
W kilka dni potem, w jamie, na stoku góry Kahlenbergu, znaleziono nagą parę, która swoją ziemiankę urządziła wygodniej, niż dobre mieszkanie.
Były tam meble, wszelkiego rodzaju naczynia, na stole stały kryształy, w jednym kącie znajdowało się wytworne radjo i gramofon, a w drugim kącie płonęło ognisko.
Z dochodzeń policyjnych wynikło że mężczyzna, który z takiem powodzeniem hołdował nagości, wytrzymywał bez ubrania tegoroczne marcowe i kwietniowe mrozy. Przed osiedleniem się w pustelni na Kahlenbergu, był w Niemczech poszukiwany listami gończemi za liczne oszustwa.
Przed rokiem przeniósł się do Austrji i pod Wiedniem miał sklep towarów łokciowych, do którego wyłudzał towar od fabrykantów, a potem sprzedawał go za śmiesznie niską cenę.
Następnie przeniósł się do Wiednia. W jednym z hoteli tamtejszych poznał przyszłą swoją towarzyszkę życia, Augustę Beiter i przeprowadził się w marcu z nią do jaskini na Kahlenbergu.
Oryginalnych bandytów aresztowano i postawiono obecnie przed sąd, gdzie wzajemnie zwalają na siebie inicjatywę i winę dokonanych kradzieży.