Pod uwagę tchórzy w schronach

Do redakcji naszej napływają opisy konkretnych wypadków, zasługujących nie tylko na napiętnowanie, ale i najsurowszą karę.

Podajemy dwa z nich.

– Kobieta z małym dzieckiem na ręku, uchodząca ze spalonej kamienicy chce wejść do schronu w nietkniętym domu we względnie bezpiecznej dzielnicy miasta. W piwnicy urządzone są wygodne sypialnie poszczególnych lokatorów. Stoją tapczany. Na jednym leży młody człowiek. Kobiety nie wpuszczają, bo „nie ma miejsca”. Siada na schodach w bramie.

– Kobieta, która czynnie brała udział w tłumieniu pożaru, zmęczona, ubrudzona, w podartym ubraniu, bez żadnych rzeczy, szuka odpoczynku. Przede wszystkim chce się umyć. Zwraca się z prośbą do osób siedzących w schronię. Znowu odprawa – „nie ma miejsca, nie ma tu żadnej umywalni”.

Nie mamy w tej chwili drogi prawnej na ściganie sądowe tego rodzaju postępowania. Dołożymy natomiast wszelkich starań, aby winni w każdym wypadku byli ukarani, przez napiętnowanie w opinii publicznej.

Schrony muszą się wyludnić z dekujących się tam tchórzy, muszą się natomiast otworzyć dla tych, którzy po ciężkich przejściach potrzebują odpoczynku, umycia, jedzenia.

Tu wchodzą w grę najbardziej podstawowe uczucia moralne, społeczne, ogólnoludzkie.

Nieszczęśliwcom musimy podać zawsze i w każdym wypadku bratnią dłoń nawet kosztem własnej wygody.

Wszelkie przejawy nieludzkiego egoizmu trzeba potępić i wyplenić.

Pismo socjalistyczne powołane do życia w 1894 roku jako centralny organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Jednym z pierwszych redaktorów „Robotnika” był Józef Piłsudski. Więcej informacji…

Close