Analiza pojęcia „honor”

W jakiś czas po wojnie odbywała się w Londynie uroczysta akademia polityczna. Jeden z prelegentów odczytał mowę Becka z 5 maja 1939, która była odprawą daną Hitlerowi i która przesądziła ostatecznie o tym iż Hitler napadł na Polskę. Mowa ta kończyła się wyrazem: „honor”.

I oto cała sala tego tłumu Polaków w Londynie, tłumu byłych oficerów, urzędników, generałów i ministrów, tłumu, który dziś myje talerze u Lyonsa albo pełni funkcje czyichś lokajów prywatnych, albo zarobkuje jeszcze bardziej ciężko i upokarzająco, cała sala jak jeden mąż powitała ten wyraz długimi, frenetycznymi, entuzjastycznymi oklaskami.

Naród polski kocha honor, a ja, piszący te słowa, pochodzę z takiego właśnie środowiska polskiego, które bardziej niż jakiekolwiek inne było czułe na dźwięk tego wyrazu. Polacy na Litwie jak wiadomo byli szczególnie dumni, honorowi i biedni.

Każdo dziecko wiedziało co to jest honor, była to rzecz, której znaczenia nie trzeba było u nas tłumaczyć, była to rzecz, której samo tłumaczenie mogło być, przy pewnej drażliwości, uważane za niehonorowe.

Pamiętam jednak, jak w Wilnie, starszy o kilka lat ode mniej mój przyjaciel, były kolega-ułan, wachmistrz 13-go pułku ułanów wileńskich, potem nad wyraz popularny i kochany w Wilnie ksiądz, miał przez radio pogadankę na temat, co to jest honor katolika. Wynikało z tego że honor katolika polega na unikaniu grzechu. Nie było to zbyt trafne i dowodziło że stosować zasady honoru w życiu jest czasami łatwiej niż je definiować przez radio.

Ale daleko większy spotkał nas wszystkich kłopot, kiedyśmy przyjechawszy do Wielkiej Brytanii, zaczęli z Anglikami mówić o honorze. U nas przecież w kodeksie honorowym p. Boziewicza, z którego się powszechnie śmiano ale którego ciągle używano przy zatargach honorowych, określenie „człowiek przestrzegający zasad honoru” zastąpiono w skrócie wyrazem angielskim „dżentelmen”. Nie mówiło się w tym kodeksie: „dwóch ludzi ceniących sobie honor więcej niż życie”, lecz mówiło się „dwóch dżentelmenów”.

Wychodziło to z zasady, że honor jest to rzecz specjalnie obserwowana w Anglii.

Wiedziano co prawda u nas, że instytucja pojedynków, znana w Polsce, Francji, Włoszech, Niemczech, wygasła w Anglii w połowie ub.w., ale tłumaczono to sobie powszechnie wysokim poczuciem honoru. Rozumowano że dżentelmeneria tak wrosła w krew i nerwy tego narodu, iż najprostszy Anglik będzie wolał nie tylko sam umrzeć, lecz na powolną śmierć głodową skazać całą swoją familię, w tej liczbie nieletnie dzieci, niż na przykład nie dotrzymać danego słowa. „Układ z Anglikiem, święta rzecz, mój panie”.

W takich warunkach – rozumowano – po cóż komu są potrzebne pojedynki? – Tam wszystko jest dżentelmeńskie samo przez się.

W rzeczywistości… wygląda to trochę inaczej. Wyraz „dżentelmen”, zwłaszcza używany w liczbie mnogiej stanowi istotnie w Anglii wyraz pierwszej potrzeby, ale nie dlatego, by nim uduchawiać stronice kodeksu honorowego jakiegoś angielskiego Boziewicza.

Wobec tego, po kilkunastu latach, które mnie dzielą od życia w Polsce, pozwalam sobie zastanowić się nad istotną definicją pojęcia honoru.

Czy to jest pojęcie prawne, moralne, gospodarcze…? O, gospodarcze na pewno nie! Ktoś, kto by w sprawie honorowej miał być usatysfakcjonowany pieniężnie, jak ci panowie, którzy biorą odszkodowanie pieniężne za uwiedzione żony, w naszych wileńsko-polskich pojęciach honoru byłby od razu z gruntu niehonorowym.

A więc do naszej definicji honoru mamy już pierwszą cegiełkę: honor jest to pojęcie agospodarcze, nic z materializmem dziejowym czy jakimś innym materializmem wspólnego mieć nie mogące. Tak, tak!

Zastanawiając się dalej nad pojęciem honoru, stwierdzam że po rosyjsku to co wyrażamy wyrazem „honor” nazywa się „czest'”, „czest’ mundira”, „czest’ połka”, „czest’ naroda”, a teraz mówią nawet „czest’ rewolucjonera”, „czest’ rewolucji”.

My mamy wyraz „cześć” i właściwie jest to wyraz jednoznaczny z wyrazem „honor”, mówi się: „honor kobiety” i „cześć kobiety” i znaczy to absolutnie to samo. Pojęcia czci używa się jednak u nas gdy chodzi o działanie: czcimy naród, czcimy wielkich poetów.

Ale „cześć” jest znowuż związana z pojęciem „szacunku”, z pojęciem „szanujmy”, „uszanujmy”.

W Anglii mówi się „lista honorów” na Ijstę orderów i tytułów szlacheckich, nadawanych przez monarchę.

Mówimy: „czcijmy kogoś”, „uszanujmy kogoś” i mówi się: „uhonorujmy kogoś”,

Z tego zestawienia widzimy że honor właściwie oznacza „wyróżnienie”, że honor to coś co mnie wywyższa, a jeśli nie wywyższa, to wyróżnia od innych.

Istnieje przepiękna anegdota o X. Boduenie, który zbierał na dzieci ociemniałe. Zbliżył się do karcianego stolika, brzęcząc skarbonką. Zgrywający się szlachcic dał mu w twarz. Wtedy Boduen powiedział: „To dla mnie, a co dla moich dziatek?”.

X. Boduen napewno nie zbierał pieniędzy na siebie. Jego gest, w którym wyróżnił się bohaterstwem cywilnym, honorował go jako księdza, chrześcijanina, człowieka wielkiego serca.

A więc honor jest zawsze wyróżnieniem – i wtedy gdy się wyraża w przypięciu na piersiach orderu, i wtedy gdy się otrzymuje upokorzenie, które się sobie poczytuje za honor. Książę Sanguszko, książę Czetwertyński kazali sobie do trumny włożyć kajdany, które nosili w więzieniu za udział w powstaniu. Te kajdany były dla nich „honorem”.

Zawsze więc chodzi o wyróżnienie – w takim czy innym kierunku, byle nie w kierunku gospodarczym. Ktoś kto wygra wielki bilet na loterii powie może: „Spotkało mnie szczęście”, nie powie nigdy: „Spotkał mnie honor”.

Wspominano tu kiedyś o napisie „Honor i Ojczyzna” na naszych sztandarach wojskowych. Jest to przekład „Honneur et Patrie”. Dewiza ta była dość wielomówna. Oznaczała ona – przez to pierwszeństwo pojęcia „honor” przed pojęciem „ojczyzna” -że nawet dobra własnej ojczyzny nie można wywyższyć ponad zasady honoru.

A znowuż zasadą honoru było przestrzeganie pewnych rzeczy w których zawodziła inna egzekutywa. „Słowem honoru” człowiek się broni wtedy, gdy nie ma innych dowodów.

A dlaczegóż się mówi: „Każdy człowiek musi mieć swój honor”. Dlaczego się nie odmawia poczucia honoru nikomu, nawet tym, co nie zdobyli przez życie najmniejszego odznaczenia, najmniejszego medaliku, nie odnieśli najmniejszego tryumfu publicznego. Dlaczego najbardziej szary człowiek ma w naszym przekonaniu swój honor którego ma obowiązek bronić – w naszym, podkreślam, przekonaniu – ze wszystkich sił swoich?

I tutaj dochodzimy do sedna rzeczy.

Honor jest istotnie jednoznaczny z pojęciem wyróżnienia.

I honor jest dobrem każdego człowieka.

Bo honor jest pojęciem quasi religijnym. Jest związany z przekonaniem, które ma każdy człowiek naszej kontynentalnej cywilizacji, że jest w nim jednak coś takiego, czego nie ma w innym człowieku. Nie potrzebuje innym zazdrościć, bo ma w sobie coś takiego własnego, świętego, jemu tylko przynależnego, co jest przedmiotem jego czci, czego broni przed zniewagą.

Niewątpliwie pojęcie honoru jest pojęciem egocentrycznym.

Tkwi ono bardzo głęboko w dziejach naszej europejskiej cywilizacji. Pochodzi zapewne od grecko-łacińskich pojęć, że każdemu człowiekowi towarzyszy jakiś geniusz, że każdy człowiek ma swoje osobiste bóstwo.

I stąd przekonanie że honoru nie można kupić, nie można… sprzedać.

Stanisław Mackiewicz.

Wydawany w Londynie w latach 1946 – 1981 emigracyjny tygodnik społeczno-kulturalny. Założycielem pisma był Mieczysław Grydzewski a stałymi współpracownikami byli min. Marian Hemar, Marian Kukiel, Stanisław Stroński, Jan Lechoń, Józef Mackiewicz, Tymon Terlecki, Józef Wittlin. Tygodnik był kontynuacją londyńskich „Wiadomości Polskich” a tradycją nawiązywał do przedwojennych „Wiadomości Literackich”.

Close