„Manchester Guardian” z 16 maja b.r. przynosi korespondencję własną z Paryża „Poland’s Suppression of the Spirit. Ex-Communist’s Warning to the West”, która stanowi sprawozdanie z konferencji prasowej, jaką zorganizowano w Paryżu Czesławowi Miłoszowi po jego zerwaniu z régimem warszawskim. Wypowiedź poety polskiego, cytowana przez dziennikarza angielskiego w obszernych wyjątkach, jest w ogólnych zarysach streszczeniem artykułu w „Kulturze” paryskiej (por. „Silva rerum” w nr. 270 „Wiadomości”) – nie ma więc potrzeby powtarzać jej tutaj na użytek czytelników polskich. Jedyną nowością w wystąpieniu Miłosza na forum zagranicznym były jego uwagi na temat swoistego „doublethink”u w krajach nawróconych na „Nową Wiarę”: „Pan Miłosz – donosi „Manchester Guardian” – przeprowadził porównanie pomiędzy stanem umysłu członków tajnych sekt islamu, opisanych przez Gobineau, którzy uważali nie tylko za swoje prawo ale i za swój obowiązek ukrywać prawdziwe przekonania i głosić publicznie poglądy narzucone im z góry, aby uchronić w ten sposób swoje prawdziwe przekonania od szyderstwa. Ta praktyka, zwana w krajach muzułmańskich „ketman”, była w istocie rzeczy stosowana przez bardzo wielu intelektualistów wschodnioeuropejskich, którzy znajdowali zadośćuczynienie bądź to w pielęgnowaniu heretyckiej formy komunizmu, bądź w ukrywaniu całkowicie niekomunistycznych poglądów, przy jednoczesnym, publicznym obnoszeniu się ze swoją przynależnością do komunizmu”.
To interesujące spostrzeżenie p. Miłosza musi budzić pewne zastrzeżenia nie tyle ze względu na treść ile ze względu na formę, w jakiej je wypowiedział. Jest oczywiście rzeczą bardzo trudną a chwilami nawet niemożliwą ustalić granice tego, co mogą z czystym sumieniem mówić uchodźcy z krajów dyktatury komunistycznej bez mimowolnego narażenia na przykrości swoich przyjaciół, którzy nie mieli ochoty lub okazji do ucieczki za granicę i z tych czy innych względów pozostali pod rządami sowieckimi. W wielu wypadkach zbyt rygorystyczna i przesadna ostrożność musiałaby doprowadzić do zaprzestania jakiejkolwiek w ogóle działalności publicznej emigrantów. Pan Miłosz, który jest stosunkowo młodym emigrantem, nie weźmie nam jednak na złe jeśli zwrócimy mu uwagę na jeden podstawowy warunek informowania Zachodu o życiu w krajach odgrodzonych od świata żelazną zasłoną: wszystko cokolwiek się o nich mówi nazajutrz po zerwaniu, wolno mówić tylko we własnym imieniu. Totalizm sowiecki wprowadził jeden z najpotworniejszych precedensów, który nie istniał nawet w najbardziej policyjnych régime’ach przeszłości: zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Powstaniec polski, który uciekał w XIX w. za granicę, wiedział że jego rodzinie nic nie grozi. Dziś niestety taka pewność trąciłaby już myszką staromodnego liberalizmu. Po cóż więc mówić od razu o „ketmanie” intelektualistów wschodnioeuropejskich, kiedy wystarczyłoby po prostu powiedzieć o własnych doświadczeniach w tej dziedzinie?Ostatecznie przecież p. Miłosz wie równie dobrze jak my że w przeciwieństwie do islamu, zdemaskowanie „ketmanu” w tajnych setkach „Nowej Wiary” grozi czymś więcej niż tylko „szyderstwem”.