Tuwim wydał orędzie do młodzieży zlotowej. Ukazało się w „Trybunie Ludu” z 20 lipca b.r., przedrukowały je inne pisma. Oto fragmenty tej dydaktyczno-poetyckiej prozy:
„Ciągle i ciągle – a zawsze z radosnym wzruszeniem – wracam do tej myśli: jacy my młodzi jesteśmy! My wszyscy: Polska ludowa. Zaledwie jakieś dziecinne osiem lat dzieli nas od zaczątków naszego nowego ustroju, od pierwszego kiełkowania ziaren w naszej ziemi (i jakiej ziemi! stratowanej, ubitej, wypalonej głęboko przez hordy podłego najeźdźcy), a przecież, jak się dobrze przysłuchać i uczciwymi oczami popatrzyć – wielkie żywiczne lasy szumią już w Polsce! Co za wspaniały szum! Jaki niebywały, w tak krótkim czasie, rozkwit ojczyzny!… Zdawałoby się, że odzyskanie niepodległego bytu państwowego po półtorawiekowym zaborze, a potem dwadzieścia lat istnienia naszej „mocarstwowej państwowości” mogło sprawić przynajmniej trzykroć większe cuda niż nasze ludowe ośmiolecie. A przecież wiemy co sprawiły i jaką katastrofą skończył się ten okres… Dopiero Manifest Lipcowy roku 1944, oddając władzę w pracowite i spracowane ręce istotnego gospodarza i budowniczego naszej ojczyzny, jakim jest lud pracujący, przyniósł Polsce prawdziwą niepodległość, prawdziwe wyzwolenie… Coraz głębiej i mocniej utrwala się w ogłupianym i okłamywanym przez tyle lat narodzie niezachwiana pewność, że sojusz i przyjaźń ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich jest fundamentem naszego bytu państwowego i dalszego rozwoju dla dobra Polski i całej ludzkości… Sojusz nasz ze Związkiem Radzieckim jest sojuszem szczerym, z najgłębszych interesów narodowych wypływającym, sojuszem wolnych ludów, którym obce są myśli o zaborach i panowaniu, sojuszem będącym dla nas źródłem wielu wzorów, natchnień i pomysłów, źródłem rozwoju i siły… Obchodzimy radośnie rocznicę Manifestu Lipcowego i dzień uchwalenia Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w poczuciu słuszności sprawy, dla której pracujemy i o którą dalej będziemy walczyć – młotem, kielnią, piórem, traktorem, cyrklem i mikroskopem… Napisałem to wszystko z mysią o tobie, Młodzieży Zlotowa. I dla ciebie. Myślę, że jesteś najszlachetniejszą Gromadą Młodzieżową, jaka kiedykolwiek kroczyła po ulicach Warszawy. Walczysz bowiem o najszlachetniejszą ideę, jaką w swych dziejach powziął naród polski. To nie żaden komplement ani dla ciebie, ani dla tej idei. To po prostu prawda – prawda tak jasna i czysta jak oczy twej ukochanej, chłopcze, i jak oczy twego ukochanego, dziewczyno! Pozdrawiam was oboje”.
Ludowy wieszcz na radzieckim cokole pozdrawia gromadę. Każde słowo odmierzone cyrklem, natchnienie jak traktor, w głowie młot i kielnia, dusza – mikroskop, w ręku pióro. O, jak ponuro. Taki rozkwit, taka młodość, taki szum, a skutek: smutek.