Do redaktora „Wiadomości”
Pan Kazimierz Zuchowicz podaje w nr. 261 „Wiadomości” list jednego z wybitnych oficerów ścisłego sztabu Armii Krajowej, w którym czytamy, że „decyzja odnośnie Powstania w Warszawie zapadła w Londynie, a dowódca Armii Krajowej, wspólnie z Delegatem Rządu na Kraj, mieli wybrać właściwy moment do rozpoczęcia walki”.
W świetle faktów sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Walka w Warszawie, rozpoczęta 1 sierpnia 1944, była częścią akcji znanej pod kryptonimem „Burza”. „Burza”, wykonywana na podstawie instrukcji rządu i naczelnego wodza z 27 paździenika 1943, trwała od pierwszych miesięcy 1944 do późnej jesieni 1944. Zgodnie z tą instrukcją władze krajowe zarządziły w ramach „Burzy” walkę z Niemcami samodzielnie, stosownie do położenia bojowego w danej części Kraju, i do rozpoczęcia walki nie trzeba było dla żadnego okręgu, a więc i dla Warszawy, uzyskiwać zgody władz polskich w Londynie.
Decyzja podjęcia walki o opanowanie Warszawy zapadła w Kraju, i władze krajowe decyzji tej nawet nie uzgadniały z Londynem. O powziętej decyzji dowódca Armii Krajowej zameldował do Londynu 25 lipca następującą depeszą: ,,Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę… Moment rozpoczęcia walki zamelduję”.
W dzień później, 26 lipca, minister spraw wewnętrznych nadał z Londynu do delegata rządu na Kraj depeszę następującej treści: „Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym. Jeżeli możliwe uwiadomcie nas przedtem”.
Upoważnienie rządu, w powyżej przytoczonej depeszy, do zarządzenia powstania przez władze krajowe dotyczyło powstania powszechnego, a nie walki o Warszawę.
Przy podejmowaniu decyzji walki o opanowanie Warszawy, przy wymianie myśli i w korespondencji na ten temat nie używano nigdy nazwy „powstanie”. Termin „powstanie warszawskie” przyjął się dopiero po wybuchu walki w stolicy. Stąd też jakiekolwiek wzmianki w dokumentach, depeszach, rozkazach i meldunkach o powstaniu, datowane przed 1 sierpnia 1944, dotyczą powstania powszechnego w całym kraju.
Podobieństwo nazw „powstanie powszechne” i „powstanie warszawskie” jest powodem wielu nieporozumień.
Nie wiadomo na jakiej podstawie p. Zuchowicz twierdzi, że dowództwo Armii Krajowej nie miało danych o przybyciu pod Warszawę w ostatnich dniach lipca 1944 świeżych sił niemieckich. W publikacjach na ten temat (wyłączając komunistyczne), – a żadna bodaj nie jest mi obca, – są wzmianki, że w dowództwie Armii Krajowej wiedziano o przybyciu tych sił i że je zidentyfikowano.
Gen. Guderian nie usiłował zresztą dokonywać przesunięcia swych sił w ukryciu przed wywiadem Armii Krajowej. Przeciwnie, ma się wrażenie, że Niemcom zależało na zamanifestowaniu narastania sił i że cała ich propaganda wysilała się by tego dowieść. Rozlepiane na murach plakaty głosiły o przybyciu nowych sił niemieckich, wzywały ludność do prac fortyfikacyjnych, zapowiadając że Warszawa będzie broniona.
Zarzut więc, że dowództwo Armiii Krajowej nie znało stanu sił niemieckich pod Warszawą w ostatnich dniach lipca 1944, jest bezpodstawny.